Hej kochani! Dziś mam dla Was krótki post na temat pana Argenta.
(zainteresowanych zapraszam do rozwinięcia)
Po ostatnim odcinku byłam na prawdę wkurzona jak Peter potraktował Chrisa, tak bardzo liczyłam na to, że Chris wygra, Peter zginie...jednakże Peter i jego pomocnicy mieli większą moc i Chris został uwięziony w podziemiach. Znalazł go Parrish, który swoim intelektem uratował Argenta. Po tej scenie przyszedł mi pomysł na jedną, krótką notkę. Argent przeżył przez te wszystkie 4 sezon tak wiele bólu, że nie potrafię tego nawet tutaj napisać. On, cudowny łowca wilkołaków, wywodzi się z największej rodziny, a jego córka zakochuję się w wilkołaku. Co ma w takiej chwili zrobić? Wybiera córkę, bo jego miłość do niej jest tak silna i gdy widzi, że ona na prawdę go kocha, próbuję zaprzyjaźnić się z Scottem. Po drodze następuję wiele strasznych scen, matka Allison, czyli żona Chrisa umiera ponieważ nie chce zmienić się w wilkołaka (zabija się ponieważ została ugryziona przez Dereka), jego ojciec manipuluję jego córką, każe jej zabijać, a sam stara się być Wielkim Alfą, a na końcu...jego córka umiera na polu bitwy przez ''Oni'', a siostra, która przed czasy umarła z rąk wilkołaka, okazała się przemienioną w wilkołaczycę. Czy normalny człowiek by to wytrzymał? Argent mówił, że umie opanować emocję i nawet gdy rodzina ginie, on oddziela walkę od miłości, ale czy to aby prawda? Chris w środku pękł, nie miał już nic, ale Parrish pozwolił mu na nowo uwierzyć w to co ma. Chris stracił wiele osób, jednakże zyskał nową rodzinę, Scotta i jego przyjaciół. Z wielkiego, potężnego łowcy wilkołaków, stał się jeszcze większym i potężnym (siła charakteru) człowiekiem, którzy chroni tych, którzy potrzebują tej ochrony, a nie zabija tych, którzy czasami nie są niczemu winni.
Moim zdaniem bohaterem serialu jest właśnie Chris!
Boże jak ja go kocham :c Pamięta jak w 1 sezonie go nienawidziłam, jak mogłam!? xD
OdpowiedzUsuńOn jest zdecydowanym bohaterem. Mimo miłości do Stilesa, Lydii, Dereka muszę Ci przyznać rację - chyba nikt nie wytrzymał tyle bólu, a mimo to dalej walczy, co Chris Argent. Uwielbiam tego faceta.
OdpowiedzUsuń